Please sign our Guestbok - Wpisz się do Księgi Gosci
 
 
Mail to us / Napisz do nas
 
What the press writes about us / Co piszą o nas w prasie Books, bulletins and articles published by us - Ksiażki, biuletyny i artykuły wydane przez nas Who visited our stud / Kto odwiedził naszą stadninę Information on Korfowe Arabians. Informacje o nas

Kurier Arabski Trybuna Korfowe Inne wydawnictwa
Other publications


Kurier Arabski 22-23/1999

Głosić Ewangelię po świecku, Ksiądz Ireneusz Tuora
Wspomnienie o Zygmuncie Braurze, Joanna Grootings
Odpowiedź na ubolewanie autorów artykułu w Kurierze Arabskim o upadku koni arabskich rasy kuhailan, Zygmunt Braur

Głosić Ewangelię po świecku

Zasmuceni i zatrwożeni stajemy przy trumnie ś.p. Zygmunta Braura, który nagle od nas odszedł. Jeszcze przed kilkoma tygodniami można Go było zastać u siebie, gdzie niestrudzenie oddawał się swoim zajęciom. I pomimo swoich 90 lat do końca pozostawał żywotny i sprawny. Prawie do ostatnich dni doglądał koni, pielęgnował kwiaty i rośliny, a przede wszystkim w ostatnich miesiącach, jakby przeczuwające mający nastąpić koniec, przelewał swoje wspomnienia na papier - chciał uchronić od zapomnienia całą prawdę, czasami smutną i niewygodną dla niektórych, o naszej Ojczyźnie.
Wiele widział na własne oczy, wiele słyszał, wiele przeżył na własnej skórze - był bowiem naocznym świadkiem wielu tragedii, które ostatnio ciekawie opisywał.

Ś.p. Zygmunt był rówieśnikiem naszego burzliwego stulecia, można powiedzieć, że razem z nim się urodził i razem z nim odszedł. To prawda - fizycznie spośród nas odszedł, ale na stałe zapisał się w naszej pamięci, bo nie umierają całkowicie ci, którzy pozostawiają po sobie piękne ślady.

Ś.p. Zygmunt przyszedł na świat jeszcze pod zaborami. jako mały chłopiec gdy zobaczył po raz pierwszy drobnego, zgrabnego rumak, który okazał się być arabem czystej krwi, od razu wiedział, że jego życie będzie związane z końmi. Już wtedy zauroczył się gracją tych zwierząt i marzył nie tylko o posiadaniu jednego, czy drugiego konia, ale chciał być ich hodowcą. Po ukończeniu kieleckiego gimnazjum Reja (dzisiejszego Żeromskiego) rozpoczął studia w Państwowej Szkole w Żyrowicach (tereny dzisiejszej Białorusi). Następnie podjął pracę w Kieleckiej Izbie Rolniczej jako Inspektor Hodowli. Za pierwsze zaoszczędzone pieniądze kupił 20 hektarów gruntu w Dobrowie, z którym związał całe swoje życie.

Ś.p. Zygmunt pozostanie w naszej pamięci jako barwna postać i ciekawa osobowość i tym zapewne trzeba tłumaczyć rozliczne znajomości i kontakty z ludźmi, które utrzymywał do samego końca. Na pewno lubił konie, zachwycał się ich pięknem, był prawdziwym znawcą przedmiotu. Dlatego w branży koniarzy jest niekwestionowanym nestorem prywatnych hodowców koni czystej krwi arabskiej.

Hodował gniade Kuhailany. Koni arabskie - mawiał - to prawdziwa końska arystokracja, która przywędrowała do nas z krajów arabskich. To właśnie Emir Rzewuski, rozkochany w koniach arabskich, chciał je zdobyć. Nie bez kłopotów udało mu się zakupić dziewięć ogierów i tylko jedną jedyną klacz - bo względy religijne zabraniały Arabom sprzedawać kobyły innowiercom. Konie arabskie, zwłaszcza hodowane na kresach, przeżyły prawdziwą gehennę w latach 20-tych za sprawą wojny i bolszewików. W imię walki klasowej, bolszewicy wypowiedzieli wojnę nie tylko arystokracji rodowej, ale nie oszczędzili również arystokracji końskiej. Unicestwiono wtedy wiele hodowli.

Czego nie dokonali bolszewicy, w latach powojennych chcieli dokończyć nasi. Uważali oni, że Kuhailany, owszem ładne, ale do pracy na roli się nie nadają. I dlatego przeznaczono je na rzeź - na kabanosy. I tak jak kiedyś, los polskich arabów, uzależniony był od Gazelli, tak przetrwanie polskich Kuhailanów zawdzięczamy klaczy Murcji, którą za grosze wykupił w rzeźni Z. Braur. I hodował przez lata na polanach między sosnami Kuhailany.

Przed laty pisano o Nim w prasie, że jest ostatnim ułanem, ale wydaje się, że zasługuje na miano Emira naszych czasów. Wbrew wszystkim odważył się żyć w zgodzie z własnymi pragnieniami. W minionym okresie prowadzić prywatną stadninę nie było łatwo, bo w Polsce Ludowej zwalczano wszystko co prywatne.

Jego sumiasty , niedzisiejszy wąs i nobliwy wygląd zawsze kojarzył się z gościnnością. Gościnność, która była główną jego zaletą, świadczy o Jego polskości - bo właśnie z tego Polacy słyną w szerokim świecie. Chociaż nosił obco brzmiące nazwisko, to jednak w Jego domu wszystko było na wskroś polskie: i dworek i stajnia i zabudowania gospodarcze - wszystko wykonane według staropolskich projektów. Z racji - jak uważano niemieckiego nazwiska - padł ofiarą czystek prowadzonych przez NKWD, nowa władza osadziła Z. Braura w więzieniach na blisko roczny pobyt.
Dużo o Polsce mówił i służył Jej. Nigdy nie należał do ZBOWID-u, nie wyobrażał sobie, by za obronę Ojczyzny otrzymywać jakiekolwiek pieniądze.

Dał nam przykład konkretnej pracy dla Polski. Dzięki hodowanym i sprzedawanym przez siebie koniom, rozsławił nasz kraj i swoją małą Ojczyznę Dobrów, w szerokim świecie. Do dziś jest znany i ceniony w Stanach Zjednoczonych, Szwecji i innych krajach.
Wszystkich przyjmował serdecznie. Odwiedzali Go dziennikarze, literaci, filmowcy, koniarze, przygodni turyści, obcokrajowcy - nawet Japończycy. Zawsze sprawiał wrażenie niestrudzonego, nie męczył się. Bo nie męczy się tylko ten, który robi to, co lubi.

TO co ludzi z daleka przyciągało do Niego to Jego gawędy i opowieści. O koniach i roślinach mógł mówić godzinami. Zawsze barwnie i ciekawie, co rusz okraszając wypowiedzi łacińskimi nazwami. Używał barwnego, płynnego, potocznego języka. Żywo interesował się historią Swojego regionu, zżył się z tym miejscem aż po grób. Teraz już wiemy co było magnesem przyciągającym wielu ludzi do Dobrowa.

Ile Pan Zygmunt, Zygmuntem, a Dobrów, Dobrowem by nie był, gdyby nie Jego znakomita żona śp. Krystyna, którą w tym kościele, w Staszowie, żegnaliśmy w lecie. Razem w trudzie stawiali sobie już za życia piękny pomnik przyrody. W środku zniszczonego miejscami księżycowego krajobrazu udało im się stworzyć fragment ziemskiego edenu. Ich gospodarstwo do dziś jawi się niczym Oaza. magię tego miejsca stanowiły nie tylko piękne drzewa, rośliny, konie i pawie, ale przede wszystkim optymizm i wiara - bo Braur to znaczy marzący.

W świecki sposób nie używając słów ś.p. Zygmunt głosił Ewangelię, używając języka gościnności. Miał również w sobie coś ze św. Franciszka - uczył nas wszystkich szacunku do wszelkiego stworzenia.

I niechaj taki pozostanie w naszej pamięci.

9 stycznia 1999

Ksiądz Ireneusz Tuora
Kościół parafialny  pod wezwaniem św. Bartłomieja w Staszowie

Spis treści

Wspomnienie o Zygmuncie Braurze
Joanna Grootings

Dzieci morza i wiatru, oblubieńcy bojów
Wy trony najezdnicze beduińskiej chwały
Klacze dzielne i drogie, rumaki zuchwałe
Witam was Kuhailany ozdobo pustyni.
Niech Hindostan djamentem Golondy się chwal,
Niech szczycą się perłami nadbrzeża Bahrainu
I kaszmiru doliny i łąki Lahoru
Niech się pajęczyn tkanką pysznią w miękkich szalach
Lecz ja syn wolnej ziemi i nędznych namiotów
Wzgardzający bogactwy i rozkoszą świata,
ja miecza wychowaniec i dziecko najazdów.
Wam śpiewy swe poświęcam lube Kuhailany.
O pustyni kochana ojczyzno wolności!
Bułat dzida i rumak, to są moje skarby!
Wdzięczne ku nim me serce w nich wszystko odkrywa.
Witam was Kuhailany ozdobo Nedżdu.
Tak! wy natury całej wdziękiem ustrojone,
Toczycie falę złotą po bokach świecących,
A srebrzyste strumienie na śnieżystej sierści,
Płyną nurtem niestałym, prowadzone słońcem.
Dla was lekkości swojej zrzekły się gazelle.
Sprężystości wam jeleń odstąpi potęgi.
Wąż was swoją gibkością obdarzył wspaniale
I lew serca mężnego udzielił zalety.
Oko wasze tak czarne, jak posępna chmura,
Wzrok niby błyskawica, spojrzenie jak piorun,
parskanie niby burza, rżenie niby gromy.
Nozdrza toczą płomienie i bałwany dymu.
Niestwożone książęta, królowie przestrzeni,
Wam łowy są rozkoszą, krwawe boje państwem.
Dal was chrzęst sahajdaków i mieczów szczęk ostrych
Jest ulubionym dźwiękiem i wiatrem dzielności.
Was wstrzymać by niemogła dzid strasznych gęstwina,
Strwożyć was nie jest w stanie chmura strzał pędzących.
Drzewce na waszej piersi łamie się zbyt kruche.
Burzą waszego pędu odganiacie strzały.
Wam dumne wiatronogi, zwycięzcy wyścigów
Wam tarcze piersi naszych, wojenne postrachy.
Beduińskie są pieśni wiecznie poświęcone.
Was dzieje nasze sławią i powieści wieńczą!
Wacław Hrabia Emir Rzewuski, ok. 1800r.

***
Dnia 6 stycznia 1999 roku, miesiąc przed swoimi 90tymi urodzinami odszedł od nas na zawsze wielki Przyjaciel, koniarz i wspaniały człowiek - Zygmunt Braur.

Powstałej luki po Nim nie da się wypełnić. Odeszła od nas legenda polskiej prywatnej hodowli koni arabskich. Potocznie jednak można powiedzieć, że straciliśmy " naszego Zygmunta" .

Na zawsze pozostanie w mojej pamięci pierwsza wizyta w Dobrowie - stadninie potocznie nazwaną

"Oaza Kuhailan" i zauroczenie gniadymi Kuhailanami, bo jak Zygmunt mawiał: " u mnie nie apteka - nie ma różnych maści" . O tym, jak bezcenne były dla hodowcy niektóre z nich mówi opowiadana już jako anegdota historia. Kiedyś odwiedził stadninę w Dobrowie pewien szejk z kraju arabskiego i chciał kupić od Zygmunta jego ulubioną klacz. Rozmowa była dosyć krótka: " nie posiada pan tyle pieniędzy, by ją kupić" - dumnie odpowiedział hodowca. Wiedział on bardzo dobrze, że dobry hodowca nigdy swej najlepszej klaczy nie sprzeda.

Hodowlę koni arabskich w Dobrowie rozpoczęły dwie klacze zakupione przez Zygmunta Braura w 1960 roku z likwidowanej stadniny w Nowym Dworze. Były to: córka Wielkiego Szlema i  Zorzy Pełkińskiej - Wielka Zorza 1945 oraz córka Cometa i Muszkateli - wspaniała Murcja 1959.
Wielka Zorza w Dobrowie dała tylko jedno źrebię - klaczkę Wielka Este 1962 po El Trypoli. Wielka Este sprzedana została do Szwecji w 1968 roku, gdzie stała się jedną z założycielek hodowli państwa Axelson dając liczne i cenne potomstwo.

Klacz Murcja w Dobrowie wyróżniła się jako wyjątkowa matka. W 1964 roku dała z ogierem El Trypoli klacz Melhafa-Ed-Areg, która wspólnie z  synem Ibn-Czardasz po Czardasz w 1968 roku eksportowana została do Szwecji, by w 1977 roku dotrzeć do USA. Pozostawiła tam po sobie szereg dobrych koni.

Najlepszymi matkami okazały się dwie pozostałe córki Murcji urodzone w Dobrowie: klacz Megara 1966 po Branibor, która po wykorzystaniu w Polsce eksportowana została do USA oraz Murat-Hanum 1974 po Muharyt.

Wybitnym ogierem okazał się Ben Comet (Murcja-Czardasz) 1967,  który był pierwszym koniem prywatnej hodowli dopuszczonym przez władze PRL-u do udziału w wyścigach na Służewcu, gdzie odznaczył się wybitnymi zdolnościami wyścigowymi. Biegał 4 sezony, wziął udział w 25 gonitwach, z których 8 wygrał. W  " Rejestrze Wartości Użytkowej Polskich Koni Czystej Krwi Arabskiej" na 50 koni w danym roczniku zajmuje on chlubne trzecie miejsce. W 1973 roku został on eksportowany do USA do znanej stadniny pana Leona Rubina, gdzie zasłynął nie tylko jako świetny koń pokazowy, ale również jako ojciec cennego potomstwa.

Megara w 1972 roku po derbiście ogierze Saabbat (Czort-Sabellina) 1964 urodziła klacz Merzich -Hanum, która  biegała dwa sezony na Służewcu wygrywając trzy wyścigi, m.in. Nagrodę Sambora. W swoim roczniku na 56 koni uplasowała się na piątym miejscu.
Megara pokryta ogierem Banat w 1982 roku eksportowana została do USA do Stadniny Paterson Arabians. Pozostawiła tam szereg cennych klaczy. Jedna z jej córek kilka lat temu eksportowana została z USA do Niemiec.

Linię klaczy Megara przedłużyła w Dobrowie jej córka - urodzona w 1979 roku klacz Mu-Farah po Algomej (nadal czynna w prywatnej hodowli), która w 1984 roku dała klacz Mu-Sahra po Banat. Dotychczas najlepszą córką Mu-Sahry okazała się Mu-Gaza 1988 po Gazon, która jest nadal matką stadną w prywatnej hodowli. Zapewne jej trzy pozostałe córki: Mu-Bahra 1991 po Murat-Akbar, Mu-Sara 1993 po Murat-Nur oraz Mu-Sura 1995 po Murat-Nur jak również ogier Mu-Nazir 1990 po Gazon pokażą jeszcze swą wartość genetyczną. Ogier Mu-Naar 1994 reprezentuje piąte pokolenie koni urodzonych w Dobrowie.

Murcja w  1974 roku dała z Muharytem - ostatnim synem Witraża - klacz Murat-Hanum, która przez długie lata była najlepszą klaczą w posiadaniu prywatnych hodowców w Polsce. Dała ona szereg ogierów,  z których Murat-Akbar 1982 po Aloes był używany jako ogier czołowy w prywatnej hodowli, a w 1992 roku eksportowany został do Włoch. Ogiery: Murat-Nur 1984 po Banat, Murat-Gazon 1988 po Gazon oraz Murat-Bej 1989 po Gazon są czynne jako reproduktory w prywatnej hodowli do dnia dzisiejszego. Linię klaczy Murat-Hanum przedłużyły w Dobrowie dwie klacze: Murat-Gaza 1986 po Gazon, która obecnie ma dwie swoje następczynie: klacze Murat-Arba 1992 po Armaniak i Murat-Nazira 1995 po Mu-Nazir oraz Murat-Arma 1992 po Armaniak, która w Dobrowie dała dotychczas tylko jednego ogierka Murat-Amir 1996 po Mu-Nazir.

Zygmunt był nie tylko praktykiem, ale również teoretykiem. Był praktycznym wykonawcą naukowych poglądów dr Edwarda Skorkowskiego, który twierdził, że grzechem niewybaczalnym jest traktowanie koni arabskich za jedną rasę. Przy wszelkich okazjach wygłaszał Zygmunt swoje przekonanie, że w hodowli koni arabskich mamy trzy rasy: gniade Kuhailany, siwe saklawi i kasztanowate muniqi. Uważał, że tych rodów i rodzin nie należy krzyżować między sobą, a hodować je w czystości rasy łącząc odpowiednio rody i rodziny Kuhailańskie, saklawiańskie i muniqi między sobą. Swe naukowe życie poświęcił prawu plazmy odkrytemu w latach 1950-54 przez zoologów niemieckich Antoniusa i Graye’a dotyczącego dziedziczenia się cech u koni oraz opracował schemat jego działania. Uważał, że dana rasa musi być do siebie podobna typem, pokrojem i umaszczeniem. Sam był wierny wizji gniadego Kuhailana i nigdy nie używał do swych gniadych klaczy ogierów innych maści.

Z wykształcenia był Zygmunt inżynierem zootechnikiem, ale prawdziwym jego zawodem była hodowla koni oraz działalność społeczna. Był współzałożycielem powstałego w 1991 roku Polskiego Towarzystwa Hodowców Koni Arabskich Czystej Krwi oraz jego Honorowym Prezesem. W 1996 roku został odznaczony nagrodą PTHKA za całokształt osiągnięć hodowlanych.

Podczas walnego Zgromadzenia członków PTHKA 8 marca 1998 roku zajmował czynną postawę podczas obrad, a w trakcie uroczystej kolacji recytował swój ulubiony wiersz napisany w XIX wieku przez Wacława Hrabiego Emira Rzewuckiego, który pozwoliłam sobie przytoczyć na początku tego krótkiego wspomnienia. Kuhailany uważał za najcenniejsze. Nikt z nas wtedy nie przypuszczał, że publicznie widzimy Zygmunta po raz ostatni.

Krótko przed Świętami Bożego Narodzenia odwiedziliśmy go wspólnie z Andrzejem Ou w szpitalu. Chociaż choroba złamała tego nieugiętego człowieka, Zygmunt cieszył się i może wierzył, że 6 lutego - dzień swoich urodzin obchodzić będziemy wspólnie w gronie przyjaciół, hodowców-członków PTHKA podczas Walnego Zgromadzenia. Do opublikowania otrzymaliśmy jego pracę doktorską  " Praca hodowlana Józefa Tyszkowskiego i Zygmunta Braura (od 1960r.) nad oczyszczaniem koni arabskich rasy Kuhailan rodziny żeńskiej klaczy Gazella or.ar. 1845 Jarczowce" ukończoną przed nagłą i krótką chorobą, której nie zdążył obronić. Zostanie ona w całości opublikowana na łamach Kuriera Arabskiego.

Jakby przeczuwając swój koniec poprosił córki, aby zabrały Go do ukochanego Dobrowa. Następnego dnia odszedł na zawsze.

Odszedł od nas drogi Kolega, nieugięty, dumny człowiek wielkiego serca i ducha. Odszedł, jak to sam mawiał " masztalerz, stajenny, koniuszy i dyrektor w jednej osobie" . Z pewnością znajdzie spokój w krainie wieczności, gdzie spotka swe ukochane Kuhailany: Murcję, Megarę, Murat-Hanum i zobaczy galopującego po błękitnej łące Ben-Cometa.

Żegnaj Przyjacielu!

Spis treści
 

Odpowiedź na ubolewanie autorów artykułu w Kurierze Arabskim o upadku koni arabskich rasy kuhailan
Zygmunt Braur

(Jest to ostatni artykuł autora, który nadesłany został do redakcji KA w listopadzie 1998r.)

 Nie należy biadać, że upadają rody męskie koni arabskich w Polsce. Należy raczej ubolewać nad powierzeniem rozrodu tych ras koni ludziom, którzy do upadku tego dopuścili.

Swego czasu, po likwidacji stadnin w Nowym Dworze i Albigowej założonych przez doc. dr Edwarda Skorkowskiego, należało klacze pochodzące z rasy kuhailan, a przeniesione do stadniny w Janowie Podlaskim, kryć ogierami - czystymi kuhailanami: Baskiem, Czardaszem, Gazonem, Bajdakiem (wszystkie gniade, rodu Kuhailan Haifi or.ar.) oraz Ben-Cometem (rodu Kuhailana Afas). Błędem było natomiast krycie tych klaczy ogierami: Czortem, Celebesem i Bandosem, których rodziny żeńskie były innej rasy, a rody męskie innej rasy.

To dzięki kryciu kuhailanek z Nowego Dworu i Albigowej mieszańcami: Czort, Celebes i Bandos, rody męskie kuhailańskie Kuhailan Haifi i Kuhailan Afas w stadninach państwowych upadłe przez błędy ludzi, a nie z przyczyn biologicznych.

Rody męskie kuhailańskie mogą się rozwijać i istnieć setki lat, ale tylko w oparciu o rody męskie i żeńskie (tej samej rasy kuhailan) jarczowieckie i babolniańskiej Bazy-Semrie or.ar.. Gdy będzie się przestrzegać tej zasady, rody męskie nigdy nie upadną, a raczej rozwiną się i umocnią, jak w stadninie prywatnej Z. Braura w Dobrowie.

W krajach arabskich rody męskie kuhailańskie, saklawiańskie i municzańskie powstawały, rozwijały się i ustabilizowały (każda sobie) w czasie około 1500 lat (do czasu odkrycia ropy naftowej na tamtych terenach).

W stadninie " Oaza Kuhailan" w Dobrowie są ogiery swego chowu, czyste kuhailany. Trzy rodu męskiego Kuhailana Haifi or.ar. i trzy ogiery rodu męskiego Kuhailan Krzyżyk or.ar. To ostatnie ogiery w Polsce, bez cech saklawi i w sześciu pokoleniach oczyszczone z cech kasztanowatości korelatywnie związanej z cechami rasy muniqi, obniżającej wartość hodowlaną zarówno rasy kuhailan jak i rasy saklawi. Ogierami z Dobrowa winny zająć się władze ministerialne Polski, aby ratować te dwa rody męskie kuhailanów.

Państwowy ogier rodu męskiego Kuhailana Krzyżyka or.ar., Armaniak (Arba-Banat), winien zastąpić swego brata Arbila, który nosi w ukryciu cechy rasy muniqi, korelatywnie ze sobą związane z kasztanowatą maścią. Arbil przekazuje umaszczenie kasztanowate na swe potomstwo. Armaniaka uratował dyrektor Państwowej Stadniny Koni Kurozwęki, pan inż. W. Guziuk. I dzięki Mu za to!
Prace naukowe dr E. Skorkowskiego i schemat działania prawa plazmy opracowany przez Z. Braura, winny być poważnie traktowane i studiowane przez hipologów, którym naprawdę zależy na polskiej hodowli ras koni arabskich - gniadych rasy kuhailan i siwych rasy saklawi.

Gniade konie arabskie rasy kuhailan, są nosicielami dziedziczenia cech E.c. evarti, a siwe konie arabskie saklawi, są nosicielami cech E.c. nordicus, dziedzicznie siwych, a nie kasztanów. te dwa podgatunki powstały na drodze mutacji w różnych biotopach i w różnych okresach międzylodowcowych. (E. Skorkowski i Z. Braur)

W hodowli ras czystych, inbredu powyżej II stopnia pokrewieństwa obawiać się nie trzeba. Dziko żyjące zwierzęta inbredują się i trwają miliony pokoleń w tej samej populacji. Inbred szkodliwy jest tylko u krzyżówek, niepotrzebnie tworzonych przez człowieka. U zwierząt żyjących w naturze, do kopulacji, samica wybiera samca na ojca swego potomstwa. Samica w rui nie pozwala się kryć swemu ojcu, bratu, synowi. hodowlę, a koni w szczególności, można powierzyć tylko ludziom wysokiej wiedzy oraz bez prywatnych upodobań i słabości do tego czy innego umaszczenia.

Kuhailany winno się hodować w umaszczeniu gniadym, a rasę saklawi w siwym, zgodnie z ich naturą.
W Polsce umaszczenie kasztanowate nie powinno być tolerowane, gdyż jest ono cechą dziedziczną koni rasy muniqi, wymagającej pastwisk przez okrągły rok, których nasz biotop nie posiada. Nasz rodzimy koń jest umaszczenia gniadego.

Wyścigi konne są hazardem, z którego Państwo czerpie zyski, a których może i powinno subwencjonować hodowlę koni. Wszelka hodowla: zwierząt i roślin, jest deficytowa w całym cywilizowanym świecie. Na wyścigach powinny startować razem wyłącznie konie jednej rasy. Osobno winny ścigać się kuhailanay, a osobno saklawi, aby nie było pokusy dodawania do nieuzdolnionych wyścigowo saklawi, cech kasztanowatych muniqi. Ludzie wszystko mogą zepsuć i naprawić, jeśli tylko zechcą.

Hodowcy koni arabskich powinni wreszcie zrozumieć, że w Polsce są rody męskie i rodziny żeńskie dwóch ras koni arabskich, a nie jednej. Gniade rasy kuhailan rodzin żeńskich jarczowieckich: gazelli or.ar., Sahary or.ar. i Mlechy or.ar., importowanych w 1845roku przez Juliusza Dzieduszyckiego do Jarczowiec i rodzina żeńska Semrie or.ar. 1902 z Babolny. Rodami męskimi są Kuhailan Krzyżyk or.ar. 1876 Jarczowce i obecnie już tylko Kuhailan Haifi or.ar. 1931.

Z dwudziestu rodzin siwego umaszczenia pozostało już tylko 5 rodzin żeńskich saklawi: Milordki, Wołoszki, Ukrainki, Szamrajówki i Szwejkowskiej - siwe, a nie kasztany i rody męskie: Ibrahim or.ar., Ilderim or.ar. i Bairactar or.ar. - siwe, a nie kasztany.
Zwierzęta jednej rasy są do siebie podobne: typem, pokrojem i umaszczeniem.

Spis treści

***
Kurier Arabski

Joanna Grootings - redaktor

Korfowe Arabians

Korfowe 7

05-085 Kampinos

top
Kurier Arabski Trybuna Korfowe Inne wydawnictwa
Other publications